Tomasz Lubaszka

Tomasz Lubaszka, urodzony w 1961 r., jest absolwentem Instytutu Wychowania Artystycznego Wyższej Szkoły Pedagogicznej
w Częstochowie. Dyplom z malarstwa obronił w pracowni prof. Wincentego Maszkowskiego w 1985 r. W latach 1984 - 1986 pracował w macierzystej uczelni na stanowisku asystenta. Ma na swoim koncie ponad sto wystaw indywidualnych, udział w 120 wystawach zbiorowych oraz liczne nagrody i wyróżnienia, w tym:

nagrodę w Ogólnopolskiej Wystawie Malarstwa "Bielska Jesień" w Bielsku Białej w 1986 i 1987,

nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Malarskim na obraz im. Jana Spychalskiego w Poznaniu w 1988 r.,

nagrodę w Ogólnopolskim Konkursie Malarskim im. Zygmunta R. Pomorskiego w Katowicach w 1989 r.,

nagrodę w "Integracjach Plastycznych" w Częstochowie w 1990 r.,

wyróżnienie w II Triennale Plastyki "Sacrum" w Częstochowie w 1994 r.,

nagrodę w Ogólnopolskiej Wystawie "Muzyka w malarstwie" w Tychach w  1994 r.,

wyróżnienie w II Jesiennym Salonie Plastyki w Ostrowcu Świętokrzyskim w 1997 r.

"Rozliczni komentatorzy malarstwa Tomka odnajdują w jego twórczosci (w jej historycznym ciągu) związki z Lebensteinem, Gierowskim, Tarasewiczem czy Potworowskim. Czemu nie? Ale dlaczego pokoleniowo tak blisko? Gdyby zastanowić się nad materią, narzędziem, symboliką i całym mistycyzmem, którego się można domyslić i dołożyć do tego Tomka jako takiego, to jawi mi się paralela, pewnie ryzykowna - czemu nie sięgnąć do neolitu? Do malowideł skalnych? Morela la Willa, góry Hoggart, Przyladek Dobrej Nadziei, Lascaux, Altamira itd? Przypomina się Kromlech w Stonehange czy Menhiry w Corasac. Jaki to ma zwiazek z Tomkiem? Ma - synteza. Synteza, która jest westchnieniem wielu współczesnych artystów, ciężko "doświadczonych" całą historią sztuki od neolitu do teraz. Całym tym dobrobytem. Powiemy, oczywiście, że synteza tamtych czasów brała sie z niemocy, a dzisiejsza musi zwalczyć "obciążenie szczęściem dziedzictwa". Ale synteza to synteza. Do zrobienia sztuki wystarczą: błoto, palec i ściana. Jeśli jeszcze dodać do tego symboliczne znaczenie piachu...

Menhir, stożek, trójkat, ikona, piramida, totem, katedra, megalit - to znaki, symbole pojawiajace się w Tomka obrazach nader często. Częściej niż pejzaż czy martwa. Nie wiem, czy malując  menhir ma na myśli symbol. Zasady męskiej czujności. Osi świata. Albo pala ofiarnego. Czy stożek, połączenie koła i trójkata jest symbolem solarnym, pochodną piramidy? Czy trójkat jest emblematem Trójcy, czy symbolizuje ogień i impuls, czy odwrócony wierzchołkiem symbolizuje wodę, czy obcięty (u alchemików) jest znakiem powietrza? Więc nie wiem do końca, na ile świadomie Tomek porusza się w języku symboli. Sądząc po jego niebanalnej inteligencji wie, co mówi (maluje). Ale nawet gdyby nie wiedział, to ostatecznie malarz to nie radiotelegrafista, a obraz nie jest ruinką w lesie, na której ku naszemu zdumieniu odnajdujemy wolnomularskie znaki. Byc może symbol nie stanowi tu konkretnego przekazu, a jest tylko geometryczną figurą, która artyście pasuje akurat do kompozycji. Tak czy inaczej, owa tajemna ikonografia w pracach Tomka budzi skupienie i powagę (...). Jan Wołek